ZOMBIES

 

#77
ROD ARGENT
Powiem wam, że Zombies mieli z przodu naprawdę niezłą ekipę. Basista Chris White był płodny i całkiem zdolny, a wokalista Colin Blunstone stopniowo dojrzewał i np. na czarownym solowym krążku One Year przedstawił parę numerów "ciekawszych, niż na oko powinien". Ale to oczywiście Argent, pianista grupy, w największym stopniu odpowiadał za jej wyjątkowość. Nie tylko napisał największe hity zespołu (świetna ręka do królewskich hooków), ale i dość pioniersko wobec art-rocka i baroque-popu, jako jeden z nielicznych songwriterów z rozdania British Invasion, pokusił się o uczynienie z formy piosenkowej mini-dzieła-sztuki, głównie w sferze harmonicznej. Notabene jego ambicje ewidentnie sięgały dalej, więc po rozpadzie macierzystego bandu stanął na czele ansamblu ocierającego się o prog rock, a po pięćdziesiątce wydał nawet płytkę z wykonami Bacha, Chopina, Ravela i Griega (niepostrzeżenie dorzucając do puli dwa własne "numery").
(100 Songwriterów Wszech Czasów, 2015)

* * *