Wstęp do podsumowania 2017

 

dobra, zaczynam. propozycja: spróbujmy nie znęcać się nad 2017 w muzyce. ja wiem, że "okrągłe" porównanie z 1997 wypada wprost kuriozalnie. w intersubiektywnym starciu po jednej stronie mamy DAMN, Ctrl, Melodramę i A Deeper Understanding, a po drugiej OK Computer, Homogenic, Dots & Loops i Baduizm (kłopoty bogactwa, można wybierać: "tego Kossaka, tego Kossaka...") – bez komentarza. ale może w mijającym roku, mimo braku moim zdaniem premierowej "wybitnej" muzyki, ostatecznie wykrystalizowały się i ujawniły podskórnie tętniące już wcześniej wibracje tej dekady. jak widać muzyka lat dziesiątych jest klawiszowa i bura jak ta zasrana jesień za oknem. gdzieś tli się iskierka tęsknoty – taka czuła i powolna dystopia. a ja obserwuję samoloty – już tak wolno schodzą do lądowania, jakby wolały pozostać w powietrzu.

i owszem, napięcia geopolityczne, lokalne, społeczne – z pewnością miały na ten nastrój spory wpływ. ale widocznie jestem mało reprezentatywny dla zachodniej kultury masowej, bo u mnie jeśli jest źle, to raczej eskapizm i ambient (rozumiany jako dźwiękowa kołdra w którą można się wtulić), a nie populistyczne protest songi. pamiętajcie dzieciaki – za protest songami zawsze ktoś stoi, ktoś je monetyzuje. często ci, w których są wymierzone. don't believe the hype. to co... "robimy ekspresowe tempo? uwiniemy się w godzinkę?". w tym roku komentarze będą krótsze (inspiracja the MIGHTY DJ CARPIGIANI), często z wykorzystaniem już zapostowanego kontentu, ale topki zaprezentuję aż w pięciu kategoriach. na pierwszy ogień nowa dyscyplina – YouTube.

PS: aha, co roku ktoś się mnie pyta, jaka jest moja ulubiona "piosenka świąteczna" – i od 14 lat odpowiedź jest ta sama.
(2017)