OTTO LUENING / VLADIMIR USSACHEVSKY

 

Tape Recorder Music (1955)

Jeśli chodzi o ojców założycieli elektroniki, to osobiście wychowałem się na trzech dyskach boxu OHM. Uwiecznieni tam kolesie byli dla mnie bohaterami, a ich odważne dzieła pobudzały moją późno-nastoletnią wyobraźnię. Wielu z tych herosów nie doczekało się pełnoprawnych "własnych" wydawnictw w latach 50. Luening i Ussachevsky należeli do nielicznych szczęśliwców, aczkolwiek Tape Recorder Music to zaledwie kwadrans muzyki i w dodatku - jakbyśmy powiedzieli w środowisku indie lat 90. - taki "split", złożony z trzech autorskich utworów Otto, jednego wspólnego i jednego ręki Vladimira. Panowie doszli do zainteresowania eksperymentami z taśmą, owocującego działaniami proto-ambientowymi i proto-drone'owymi, z nieco innych stron. Luening, dyrygent pochodzenia niemieckiego, studiował w Europie; Ussachevsky urodził się w Rosji i po studiach w USA pisał neoromantyczne kawałki oraz uczył muzyki. Razem wykonali swoje odkrywcze dźwiękowo wprawki w 1952 roku w MOMA, a Tape Recorder Music (z 1955) było fonograficzną konsekwencją tego występu. Instytucjonalną zaś - założenie Columbia-Priceton Electronic Music Center (...wśród wychowanków m.in. Varese, Berio czy Wendy Carlos).

Krótka tracklista ma formę niezobowiązującego dialogu między dżentelmenami. Vladimir rozpoczyna od "Sonic Contours" z przyśpieszonym, bajkowym pianinkiem, które przywodzi mi na myśl intro "Det du tänker idag är du i morgon" Dungen (ktoś może pamięta, takie instrumentalne interludium). Otto odpowiada flecikowym "Fantasy In Space", co odnalazłoby się na jakiejś zapomnianej, skwaszonej, krautrockowej płycie pobocznego projektu Amon Düül z przełomu 60s i 70s. Następuje kooperacja w "Incantation", gdzie przetwarzany rytmicznie i barwowo ludzki głos w to jakby wielki praprzodek obecnych dziś w co drugim radiowym hicie wokalnych permutacji a la "Lean On". Ostatnie słowo należy znów do Niemca, zamykającego rozmowę dwoma trackami. "Low Speed" ulepiono ze wzbudzających się dźwięków fletu spowitych rezonującym echem, co budzi natychmiastowe skojarzenia z intrem do "Ruckzuck" z debiutu Kraftwerk. Kalibrując możliwości magnetofonu Luening wydobywa z tego sielskiego instrumentu nowe barwy, wcześniej podobny zabieg stosując w "Invention In Twelve Tones".
PS: Po latach do reedycji dorzucono 15-minutową, pochodzącą z tamtego okresu suitę Ussachevskiego "Poem in Cycles and Bells" na orkiestrę i elektronikę.
highlight
(2016)