BAJM

 

"Dwa Serca, Dwa Smutki"
Widzę jak w tym momencie wychodzicie z witryny Porcys.com i zupełnie was rozumiem. Litości, mogło być przecież gorzej. Ponadto bądźmy uczciwi, akurat ten numer to perfekcyjna synth-popowa ballada, jaką mogliby nagrać wówczas (1986 rok) Floydzi w kolaboracji z Madonną. Nazwa zespołu Bajm potrafi wywoływać skrajne reakcje u moich znajomych, ale zwykle są to zachowania nadzwyczaj spontaniczne, a to świadczy o sile przebicia. Jeden gość o mało nie zatańczył bretgensa na określenie "nowofalowa pierwsza płyta Bajmu". (Ej, "Nie Ma Wody Na Pustyni" i "Józek, Nie Daruję Ci Tej Nocy" to surowy punk normalnie.) Inny przygotował bez niczyjego przymusu współczesną, hip-hopową przeróbkę tej piosenki. "Rośniesz jak młody bóg!" – zapada w pamięć, co? I ten monumentalny refren, jakieś zmutowane skrzyżowanie Vangelisa z A-Ha. No wymiata przejesz. Tak więc, pomimo kilku spośród najbardziej kompromitujących liryków w historii polszczyzny ("Ojciec twój pędziwiatr / Uwieść mnie zdołał") i ściskającego z żałości wątrobę teledysku (ten spacer we dwoje po ulicy, hm, not exactly "Bitter Sweet Symphony"), musimy chwalić Bajm za takie perełki.
(Porcys, 2003)

"Jezioro szczęścia"
Dziś 60 lat kończy Beata Kozidrak, więc przypomnijmy sobie jej artystyczną "most shining hour" z 1987 roku.

W "Jeziorze..." pływają owoce talentów czterech osób. Polsko-francuska poezja i romantyczna interpretacja jubilatki. Kompozycyjna życiówka basisty Dariusza "Franza Dreadhuntera" Adamczyka. Paleta klawiszowych akwareli nieocenionego Kostka Joriadisa. I wreszcie trudny do uchwycenia, magiczny dotyk współzałożyciela formacji, Andrzeja Pietrasa. Partnera frontwomanki, ówczesnego "kierownika muzycznego" i późniejszego menadżera Bajmu, trochę współautora Nagich Skał, a trochę (razem z realizatorem Józefem Nowakowskim) ich współproducenta.

Zapewne rolę Pietrasa w tym nagraniu najlepiej streszcza odpowiedź Bowiego na pytanie, co robił Eno podczas prac nad trylogią berlińską – niby nic, ale był w tym świetny. Sprawdźcie manipulacje "duchami głosów" od 2:47... Podobnie jak w przypadku wcześniejszych o dwa lata "Dwóch serc, dwóch smutków" skojarzenia muszą tu biec w kierunku Cocteau Twins. Tam głównie z powodu soundu perkusji i gitar, tu dzięki zaczarowanym tłom syntezatorów i właśnie studyjnym zabiegom na ścieżkach wokalnych.

I nagle z nieprzejrzystej tafli miksu wyłoniło się jakby coś na kształt popowego odpowiednika "Świtezianki" Adasia. Ballada tak bezsprzecznie nobliwa, że kiedy zaledwie siedem lat później Varius Manx skopiowali z niej cały przebieg akordowy refrenu oraz powrót na pierwsze trzy funkcje zwrotki w "Piosence księżycowej", to jakoś nikomu to nie przeszkadzało, jakoś nikt nie pisnął ani słówkiem. Wszystkim się oczywiście bardzo podobało – bo tak najwyraźniej działa zasada "harmonicznej incepcji".

PS:  ja zresztą Nagie Skały wsuwam w całości, a niedocenionym jokerem w talii bonus na reedycji z 2002 "Open Your Heart" – cudna kompozycja Joriadisa, która mimo budzącego wątpliwości angielskiego Beaty EWOKUJE lewitujący liryzm Kate Bush, co zresztą MIEWAŁO odzwierciedlenie w warstwie wizualnej...
(2020)

Beata: "Teraz płynę"
Zwykło się w towarzystwie przyznawać, że Bajm byli/są zajebiście nieesencjonalnie esencjonalną popową kapelką – mieli mnóstwo fajowych melodii, uzależniających nieraz motywów i masę słodkiego uroku, ale wiejski wizerunek, kiczowate aranże i komicznie przerysowany patos (o warstwie lirycznej nie wspominając) pogrążały wszelkie pozytywy w morzu bagna. Cymesiki pokroju przywoływanego niegdyś przeze mnie w jakimś artykuliku klasyku "Dwa Serca, Dwa Smutki", "Białej Armii" lub z późniejszego okresu "Modlitwy O Złoty Deszcz" z powodzeniem znalazłyby się w takich rankingach, gdyby Porcys istniał od lat 80-tych. Ale solowe nagrania wokalistki poszły jeszcze dalej, usuwając w cień czynnik "rockerski" i wyciągając maksimum delikatności z grafomańskiej ballady dla zamożnych małomiejskich małżeństw w średnim wieku. "Taka Warszawa" z debiutu solistki królowała 7 lat temu, a ostatnio logicznym jej następcą był tytułowy track z albumu Teraz Płynę. Cholera, ktokolwiek to realizował, musiał przypadkowo poznać gdzieś Camino Del Sol Anteny albo to zadziwiający zbieg okoliczności, bo zimno-latynoski, wyfiokowany podkład zwyczajnie *naśladuje* "Seaside Weekend". Ponad tym nieadekwatnie wyrafinowanym beatem Beata śpiewa przekonująco, że "płynie". Gawliński śpiewał, że "leci", choć z jakiejś przyczyny nie znalazł się w tym zestawieniu. Zgadnijcie dlaczego: jego kompozycja wypada żałośnie przy tej klawiszowej bossanovie o pogodnej dojrzałości.
(Porcys, 2006)