AMON TOBIN

 

Bricolage (1997)

Smyczkowy pasaż rodem ze starego hollywoodzkiego filmu drży na drobnym pogłosie. Dołącza freejazzowy bębniarz, a po chwili elastyczne basowe ostinato, pulsujące smakowitym groovem. Lakonicznie wtrąca się saksofon. Hollywoodzkie smyki powracają, w innej tonacji, szybko urwane. Saksofon bardzo chce dialogować. Smyki się niepokoją... Tak, od "Stoney Street", zaczyna się "Bricolage". Podobnie jak pani u góry, Brazylijczyk nie zagrał tych nut. Ale w przeciwieństwie do niej, również ich nie wymyślił. A ściślej – nie wymyślił ich z osobna. Jak wie każde dziecko, rola Tobina sprowadza się tu do poukładania skrawków cudzych utworów w osobną całość. Wyskoczyła mi w sieci taka oto definicja brikolażu w sztukach plastycznych: "kreowanie nowych obiektów z różnych, często niespójnych elementów o charakterze prowizorycznym. Jako materiały mogą posłużyć śmieci, fragmenty przedmiotów czy wytwory masowej produkcji. Obiekt stworzony techniką bricolage może pełnić rolę dekoracyjną, użytkową bądź funkcjonować jako samodzielne dzieło sztuki". W adaptowaniu tych metod do realiów muzycznych blisko Amonowi do DJa Shadowa (czasem dosłownie – weźmy ponury miejski krajobraz "Easy Muffin"). Obu panów łączy zamiłowanie do muzyki filmowej, ale Tobin wychodzi nie od hip-hopu, lecz przesiąkniętego jazzem drum'n'bassu. W zakresie rekompozycji, reinterpretacji i remontażu zebranych sampli, jego biegłość wprawia w osłupienie. Napięcie między hawajską gitarą i jungle'ową sekcją w "Yasawas" rodzi czterowymiarową przestrzeń. Psychodeliczny jam ożywionych demonów w "The Nasty" zaaprobowałby pewnie Miles Davis. A poszatkowana bossanova "One Day In My Garden" jest cudownie gibka i od lat nieodparcie kojarzy mi się z dżinglem z jakiegoś programu o rolnictwie w TVP ze wczesnych lat 90., w rodzaju "Agrobiznesu".
(T-Mobile Music, 2012)

Permutation (1998)

Po wydaniu epokowego "Bricolage" ten Brazylijczyk osiadły w Anglii zrobił coś niesłychanego i rok później opublikował album z podobnej półki, niewiele ustępujący poprzednikowi, będący jego fantastyczną kontynuacją. Na obu longplayach udało się zestroić tęsknotę za złotą erą jazzu z opętaniem miejskim futuryzmem. Niecodzienna zdolność producenta do klejenia tak odległych źródeł dźwięku jak jazzowe pętle sprzed wielu dekad, niepokojące sample przywołujące atmosferę grozy horroru i fragmenty dialogów z filmów Lyncha w jedną, spójną miksturę do dzisiaj nie znalazła godnego konkurenta. Przy nagraniach tak zwięzłych i przystępnych jak chociażby "Bridge" nie ma chyba wątpliwości, że projekty w rodzaju Skalpela w ogóle by bez Tobina nie zaistniały. Nadal odkrywcza, roztrzęsiona podróż po malowniczych sonicznych rewirach.
(T-Mobile Music, 2012)

Recorded Live (2004)

Matti, gdziekolwiek jesteś. Z początku chciałem ponudzić trochę o niezrozumieniu naszej skali ocen. O tym jak wielu autorów przynosi do Porcys nawyki z innych światów ocenowych i nie umie się ich oduczyć. 7.0 i wyżej oznacza u nas tak zwaną płytę "listową". Recorded Live to, jak wskazuje już sam tytuł, rejestracja występu live tego skądinąd zacnego i zasłużonego dla wariackiego drum'n'bassu artysty. Więc, pomyślmy. Koncertówka listowa? Jak często zdarzało się to w dziejach fonografii? Alive!, Rust Never Sleeps, At Fillmore East, ja rozumiem. Może jeszcze kilka jazzowych cudeniek. Ale Amon Tobin? Jedna z najlepszych koncertówek ever? I tu wkraczam w drugą fazę dissu, gdyż celowo powróciłem do albumu, by odnieść się bezpośrednio do jego zawartości. I ja również klękam przed Bricolage czy Permutation, ale zanim mistrz nie wkroczy z "Yasawas", to rzeczy obcych gości które miksuje dłużą się jak przysłowiowy chuj. Sorawa ale nie po to się człowiek wsłuchuje w miksy tego typu, aby w efekcie odkryć, że najlepszy fragment wyjęto żywcem ze studyjnego krążka. Zresztą to standardowy problem z żywymi występami technicznych wykonawców. Szarganie "Venus In Furs" jeszcze obniża notę i zaskakująco mamy prawdopodobnie recenzję z której ratingiem najmniej się zgadzam z całego naszej bogatej bazy.
(Porcys, 2004)

* * *

Top 10 moich ulubionych nagrań tego niestrudzonego brazylijskiego chirurga dźwiękowych puzzli:
1. One Day In My Garden
2. Yasawas
3. Bridge
4. The Nasty
5. Stoney Street
6. Defocus
7. Get Your Snack On
8. Switch
9. Break Charmer
10. Back from Space