PET SHOP BOYS

 

#87
NEIL TENNANT
Chris Lowe i Neil Tennant w jednym grali zespole. Lowe na górze, Tennant na dole. Lowe był modernistą, w pierwszej kolejności zafascynowanym rytmem, bitami i produkcją. Zależało mu ogromnie, żeby nagrywki duetu wyrażały ducha współczesności, były aktualne brzmieniowo i estetyczne. Może nie gardził, ale z dystansem odnosił się do tradycji muzyki poważnej. "Kiepsko się zestarzała. Od tego czasu muzyka poszła do przodu", zauważał.

Tennant odwrotnie – był klasycystą. Kochał muzykę poważną, sporo o niej czytał i często słuchał jej w studiu (wtedy Chris wychodził z pokoju). W układaniu piosenek znacznie bardziej od dynamiki, pulsu i brzmienia interesowały go zmiany akordów. Komponując próbował z pewną taką nieśmiałością przemycać rozwiązania podpatrzone u partyturowych mistrzów, adaptując je do formatu przyswajalnej, zwykle tanecznej, popowej nucanki.

Tennant pisał teksty, a muzykę panowie teoretycznie tworzyli razem (i taki tandem sprawdzał się rewelacyjnie). Ilościowo Lowe skomponował więcej od Tennanta. Ale analizując ich autorskie kompozycje, paradoksalnie to właśnie utwory Tennanta są bardziej kunsztowne, bogatsze harmonicznie, nietypowe pod względem przebiegu – podczas gdy kawałki Lowe'a są przeważnie prostsze, intensywniejsze, skupione na repetycji wyrazistego hooka.

Reasumując: PSB można lubić z wielu powodów, ale jeśli ktoś pokochał ich głównie za te śliczne, dyskretnie wprowadzane modulacje oraz wręcz barokowe w swoim wymuskaniu linie wokalne, to wszelkie znaki wskazują, że głębiej powinien pokłonić się Tennantowi. Co też niniejszym czynię.
(100 Songwriterów Wszech Czasów, 2015)

* * *

Please (1986, synthpop) 7.0

I've got the brains, you've got the looks. Let's make lots of money.

Actually (1987, synthpop) 7.1

<3 "King's Cross"

Introspective (1988, synthpop) 7.4

✂ "Domino Dancing", "I'm Not Scared", "It's Alright"

Behaviour (1990, synthpop) 8.1

Neil Tennant i Chris Lowe wykreowali zjawisko niepowtarzalne w dziejach muzyki popularnej – nigdy nie było i raczej nie będzie już tak wyjątkowego konceptu, w dodatku tak udanie zrealizowanego jak Pet Shop Boys. A jednak kiedy przeglądam ich dyskografię, to nie widzę w niej niekwestionowanego arcydzieła, albumu bezbłędnego od deski do deski. Żeby z takimż obcować, musiałbym skompilować sobie składankę ulubionych kawałków tandemu z całej kariery. W każdym razie Behaviour jest najbliżej ideału, kilkakrotnie ocierając się o geniusz kompozycyjno-aranżacyjno-tekstowy (w singlach, w "To Face the Truth" albo w "My October Symphony"). Spacer wietrznym jesiennym dniem przy pustych ulicach i z Behaviour na uszach – to scenariusz-marzenie.
(T-Mobile Music, 2012)

Very (1993, synthpop) 7.9

"Liberation"
Komu ufać w kwestii Pet Shop Boys? Cóż, w Polszy jakiegoś oszałamiającego wyboru to nie ma. Prywatnie zaufam w tym temacie Milenie Jonkisz (kimkolwiek jest), Pawłowi Gajdzie i… Markowi Sierockiemu. Ten ostatni to zresztą prawdziwy człowiek renesansu – nie dość, że posiada największą w kraju kolekcję winyli z italo, nie dość że jego płytą życia jest Dark Side of the Moon i nie dość, że kiedy didżejuje, to wymiata tak straszliwie, że imprezę Club Collab w Powiększeniu wspominam z rozrzewnieniem do dziś, to… Pisze (-sał?) też o muzyce. Tak. Zdjąłem właśnie z półki zakurzony egzemplarz kultowej publikacji pana Marka zatytułowanej Gwiazdy Pop & Rock. Wydanie z 1992 roku, które oczywiście nabyłem bez namysłu właśnie wtedy, z wywieszonym jęzorem. Bo już na obwolucie kusiło 10 nazw omawianych wykonawców, a wśród nich moje ukochane wówczas Queen, Madonna i Jacko. Również PSB. I co pisze pan Marek dwa lata po Behaviour, a rok przed wydaniem Very, z którego "Liberation" pochodzi? Zerknijmy.

"Pomysł był całkiem konkretny. Chodziło o muzykę o wyraźnie określonym brzmieniu z niewieloma zmianami akordów i z liryczną wokalistyką". "Już podczas pierwszej rozmowy odkryli, że obydwu pasjonuje amerykańska i włoska muzyka disco". "Przy tak ogromnej popularności nie są typowymi gwiazdorami pop. Nie życzą sobie takiej etykietki". "Neil lubuje się w luksusie i wygodnym życiu – ponoć sypia po 12 godzin na dobę, ubiera się u samego Giorgio Armaniego, gustuje w dobrych trunkach (szczególnie w słodkim winie, uwielbia też ryż". "Materiał muzyczny na płycie Behaviour odbiega nieco od poprzednich produkcji Pet Shop Boys. Muzyka jest nieco spokojniejsza, podkłady perkusji są w większości utworów delikatniejsze. Jest to chyba najlepsza płyta duetu W lata dziewięćdziesiąte Neil i Chris weszli modyfikując swe brzmienie i było to udane". Szieeeet.

Nie wiem, co pan Marek napisałby o "Liberation". Od siebie nadmienię jedynie, że od jakichś dwudziestu lat uparcie poszukuję dobrego disco polo. Bezapelacyjnie dobrego kompozycyjnie i aranżacyjnie. Niestety, nadaremnie. (Uwaga edit: kurde kolega mi przedwczoraj wkleił jakiś numer, który brzmi jak sophisti-disco-polo – czekam na potwierdzenie, czy to nie cover, bo grubsza afera może być. Że tam jazzowe zmiany akordów etc.) Tymczasem "Liberation" daje mi namiastkę wyobrażenia jak brzmiałaby "ballada disco polo" napisana i może nawet wyprodukowana przez Briana Wilsona. Wszystko, od przebiegu harmonicznego, przez łzawe smyki, aż po bezbronnie łagodne partie wokalne – wszystko układa się tu w coś na kształt fragmentu wyimaginowanego mash-upowego albumu Beat Shop Boys: Pet Shops. Ale to mógłby być sztos. Taki naprawdę sztos, a nie kanciaste nudziarstwo Grey Album.
(Porcys, 2014)

Bilingual (1996, dance-pop) 6.5

✂ "Saturday Night Forever", "Before"

Nightlife (1999, synthpop) 5.0

✂ "In Denial"

Release (2002, synthpop) 5.5

Highlightów brak?

Fundamental (2006, synthpop) 5.9

"I'm With Stupid"
Generalnie nie przepadam za ostrą, namolnie forsowaną publicystyką w tekstach. Jakieś nawiązywanie do bieżących wydarzeń politycznych, nejmczekowanie liderów partii, wysokich urzędników partyjnych, do tego "komentarz o charakterze socjologicznym", wciąganie w to celebrytów, aktualności, newsów… Definicja "złego starzenia się", zwykle. Szczególnie smutnym przejawem tego typu tendencji są "piosenki wyborcze" i nie mówię tu o casusie "Ole Olek", że śmieszne mp3, tylko bardziej klimaty typu Tomasz Lipiński i jego opiewanie zalet Platformy parę lat temu. (Czyli w sumie… śmieszne mp3.) Rekomendowałbym, drodzy: nie róbcie tego. Z małymi wyjątkami (hint za 2 zdania) będziecie raczej żałować. "SLD AWS wszystkich jebał was pies", jak rapował (!) klasyk. Oczywiście w obecnych okolicznościach napiętych relacji na linii Waszyngton-Moskwa, przez niejednego eksperta interpretowanych jako ostateczny krach mitu o końcu historii, możemy sobie podyskutować nad zasadnością i realną wartością takich songów jak "Ronnie Talk to Russia", "Russians", "Two Tribes" etc. Spoko. Nie mówię, że nie.

Ale zaraz, zaraz. Ci dwaj tutaj znęcali się 8 lat temu nad wówczas (nadal?) istotnym z historycznej perspektywy aliansem Busha i Blaira. Nie musicie nawet interesować się globalną polityką, żeby wiedzieć, o co chodziło. "Z samych filmów wiesz jak było" (Miś). Widzieliście Fahrenheit 9/11 i The Ghost Writer? To wiecie. Bardzo chciałbym jednak traktować refren tego numeru jak sympatyczną frazę do podroczenia się z ukochaną, kiedy powie coś bzdurnego. I przy tym spróbuję pozostać tekstowo. A muzycznie? Muzycznie 6 lat przed mainstreamowym nadejściem Jessie Ware intro utworu brzmi jak intro jej "Running". To znaczy "Running" 6 lat później brzmiało jak puszczone na zwolnionych obrotach intro "I'm With Stupid". Nie żartuję, obczajcie. A potem brzmi to jak taka fałszywo-gorzka nostalgia za ejtisami, czyli jak coś, co Papa D mogliby wymącić na Papa Loves Dance, gdyby nie był to album z coverami i gdyby Waldek Kuleczka ćpał coś cięższego, niż ćpa. No, to już z samego blurba wiecie, jak było.
(Porcys, 2014)

Yes (2009, synthpop) 6.0

Jak na ironię, tę akurat dostałem w oryginale...

"Love Etc."
Ktoś mi pokazał jak na forum padło komiczne stwierdzenie, że "Being Boring" jest zbyt subtelne jak na Porcys.com. WTF? Czuję się w znacznym stopniu odpowiedzialny za wykreowanie "linii programowej" serwisu, a przecież "Being Boring" to jedna z moich ulubionych synth-popowych piosenek ever. MZ też raczej PSB nie wzgardzi... Ktoś powie, że niewiele o grupie pisaliśmy, ale o czym mieliśmy w sumie pisać na bieżąco? W 2002 roku koncentrowaliśmy się raczej na przybliżaniu polskiemu czytelnikowi sceny US indie i nie bardzo interesowało nas ogarnianie "muzyki klawiszowej". A dla nudnawego (choć przyzwoitego – to moja prywatna opinia) Fundamental zabrakło miejsca w grafiku recek, więc pozostały wzmianki tu i tu. Kim my niby jesteśmy, żeby obszernie przybliżać średniawe powroty weteranów – pieprzonym AMG?
PS: A tak przy okazji wyjaśniania żenujących insynuacji, to płytę Demarczyk z piosenkami Koniecznego ja osobiście mam od wieeelu lat w trzech wersjach – winylowej i dwóch kompaktowych. Z czym w ogóle do gości? Lepiej się ugryźć w język następnym razem, bo nie mam siły się śmiać.
(Porcys, 2009)

Elysium (2012, synthpop) 4.9

Faktycznie, "Ego Music" jest trochę żenujące... Ogólna miałkość.

Electric (2013, house / synthpop) 6.3

Ich najlepsza od dawna, dość zaskakująco ✂ "Fluorescent", "Inside a Dream" (oba rozważam do Autumn Nights 2)