PAUL SIMON

 

Paul Simon w Porcys's Guide to Pop

Miejsce:
New Jersey (USA).

Lata aktywności:
1957-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:
Art Garfunkel, z którym tworzył dość znany duet, będący integralnym fragmentem tegoż hasła (postać wątpliwej kontrybucji, podejrzewany o protoplastowanie Leroya z Prodigy, choć to z kolei złośliwość).

Dlaczego właśnie on?
Zaproszenie do pocztu songwriterskiej elity globu należałoby mu się za sam zbiór folkowych piosnek, które popełnił – melodie, teksty, nakładki wokalne... Do tego zaś dochodzi jeszcze cenne i godne odnotowania w środowisku akustycznych nudziarzy parcie do eksperymentów – a mianowicie zamiłowanie do wyrafinowanego i odpowiednio dozowanego eklektyzmu, aż wreszcie eksploatacja/inkorporacja dźwięków egzotycznych. Może i Joni Mitchell niedorzecznie antycypowała, ale typ nagłośnił, wprowadził w obieg, przyjęło się.

Dziura w stogu siana:
Grzechem nawet wybitnych nudziarzy bywa nudziarstwo, z naciskiem na wyraz "bywa".

5 esencjonalnych kawałków:
"The Sounds Of Silence", "Mrs. Robinson", "Bridge Over Troubled Water", "Me And Julio Down By The Schoolyard", "You Can Call Me Al".

Opis na GG:
"Went to my doctor yesterday / She said I seem to be OK".

Płyta, której wstyd nie mieć:
Self-titled, z 1972.

Influenced by:
Bob Dylan, Beatles, Elvis Presley.

Influence on:
Każdy amerykański indie dzieciak z pudłem w ręku, który chce to pudło i swój głos ożenić z czymś więcej aranżacyjnie. Albo nie chce. To będzie z połowa "niezależnych" artystów ze Stanów, za mało miejsca żeby wypisać. Aha, i nie wierzę, że Travis Morrison nie miał z tyłu głowy "You Can Call Me Al" pisząc "Spider In The Snow".

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Billy Joel, Neil Diamond, Randy Newman.

Coś jeszcze?
Hehe, wątek amerykańskiej polityki i "buca" Ala Gore'a to u nas domena znawcy dziedziny Zagrobca, ale nie omieszkam wspomnieć, że "You Can Call Me Al" było hymnem kampanii Gore'a na wiceprezydenta w 1992! Fajne, chociaż może nie tak awangardowe dzieło jak "Ole Olek" Top One. Ej ale co się tam zdarzyło na 2:46, postać tego atonalnego (pochód basu w dół!) sześciosekundowego mostka i nawijki przepowiadającej koszmar grime'u. Paul Simon by tego nie wymyślił.
(Porcys, 2009)

"You Can Call Me Al" (1986)
Ooo, to stara tradycja... Jeszcze od początku lotnictwa. Ekstradycja. Po prostu PAWEŁ SZYMON plumka coś ze swoimi ziomkami z Południowej Afryki (i z Adrianem Belewem na syntezatorze gitarowym) o serdecznym przejęzyczeniu Pierre'a Bouleza. I mean, c'mon, przecież doskonale znacie ten evergreen mbaqangathonu. Zresztą zaśpiewajmy razem: "The only thing worse than bad memories / Is no memories at all / From the age of 20 to 22 I had five friends / None of whose names I can recall".
(2019)