JOHN BELTRAN

 

Ten Days Of Blue (1996)

Nie załapie się ten album do wzmianki na perspektywicznej, dopiero co powstałej stronce facebookowej pt. "20 lat temu w elektronice". Wyszedł bowiem w 1996 roku, więc te przysłowiowe 20 lat stuknęło w 2016 – i to może być ciekawe alibi dla mojego wskazania pod Nuty. Swoją drogą, gdy myślę o tym, co 20 lat temu działo się w powszechnej świadomości Polaków na temat muzycznej elektroniki, to do głowy przychodzą znów ileśtam razy cytowane już anegdoty o nieporozumieniach w nazewnictwie, w tagowaniu. Choćby to niesławne "techno" w odniesieniu do święcących wówczas triumfy The Prodigy, którzy "z prawdziwym techno nie mieli nic wspólnego", chyba że breakbeat, big beat, ewentualnie rock industrialny są podobne do techno. Ale łatwo być mądrym dziś, gdy internet wszystko tak ułatwił, wygładził, zaklasyfikował. Wtedy było trudniej. Chociaż czy tylko wtedy? Dziś mimo wieloznaczności i głębi słowo "techno" też w polskiej sieci ma już za sobą epizod sprowadzenia do roli modnego rekwizytu, spłycanego zresztą stylistycznie pod aktualnie migoczące hologramy "cool" – to industrialne, to przebasowione, to jakieśtam.

Każdy ma jednak swoje techno, które mu dudni w duszy. Beltran (nie mylić z Beltramem od "Energy Flash", tak jak nie mylić Reicha z Roachem i Richem) pochodził z Lansing, więc Detroit go na pewno jakoś szybko napromieniowało swoim techno blaskiem (Detroit o którym w końcu przeczytałem tę głośną książkę i jest kilka mocnych hooków, np. z tym wyrywaniem zębów obcęgami, chociaż wziąłem sobie też do serca komentarz zdystansowanego kolegi: "taki kryzys jak w Detroit to wiele afrykańskich miast wzięłoby w ciemno"). Jako Indio kolaborował z Derrickiem Mayem, wydawał u Carla Craiga, a sam nurkował w nastrojowym, acz "melodyjnym" (czytaj: motywicznym) ambient techno. Dla miłośników Global Communication, Model 500 circa "Astralwerks" czy co delikatniejszych, "sennych" przejawów każdego potencjalnego proto-pointylistycznego trance'u to "może być hymn na miarę Smells Like Teen Spirit". I tak zataczając koło do 2016 powiem, że tacy zacni współcześni gracze jak Bartosz Kruczyński, Lone czy Youandewan mają tu swojego nieformalnego protoplastę.
(Porcys, 2017)