HIGH PLACES

 

03/07-09/07 (2008, psych-pop) 7.5

Ten składak wczesnych singli nowojorskiego duetu w momencie premiery brzmiał zjawiskowo. Podkłady Roba Barbera prowokowały do metafor rodem ze spożywczaka ("niskotłuszczowe Animal Collective", "dietetyczne Black Dice"), a beztroskie nucanki obdarzonej niewinnym głosikiem Mary Pearson znacznie sugestywniej ewokowały świat Alicji W Krainie Czarów, niż przysłowiowe "White Rabbit" Jefferson Airplane. I co? I nic – okazało się, że High Places mieli świetny pomysł na kilka numerów, a potem rozmienili się na drobne.
(T-Mobile Music, 2011)

Lekkość i bezpretensjonalność tej wyjątkowo odkrywczej i nowatorskiej muzyki poraża. Nawet oprawa kompaktu cieszy swoją naiwnością. W koleżance na wokalu niejeden się już zakochał. I słusznie.
(Offensywa, 2009)

DEBIUT ROKU
Chciałbym znów wyróżnić tandem "ona i on" – tym razem to Mary i Rob, próbujący sklecić zupełnie nową stylistykę z takich elementów jak plemienne bity a la Animal Collective, delikatna lap-tronika czy dziecinnie naiwne, słodkie, dziewczęce śpiewki. Technicznie ta kolekcja zbiera single z roku 2007, ale w tym roku to moim zdaniem najlepsi debiutanci, bo wydali także regularny album High Places, również solidny.
(Clubber.pl, 2008)

High Places (2008, psych-pop) !6.5

(O tu się powoli rozdrabniali)

High Places vs. Mankind (2010, psych-pop) !5.4

Ździebko znormalnieli, zgubili focus i firmowe anty-hooki, ledwo dobrnąłem do końca.

Original Colors (2011, psych-pop/electropop) !5.0

(Proces rozdrabniania się przypieczętowany?)