FOUR TET

 

Rounds (2003, folktronica) 7.6

Czerstwe określenie "jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych, do których nie powstał jeszcze film" nabiera tu adekwatności. Przykładowo "My Angels Rock Back and Forth" brzmi jak ostatnie wspomnienia umierającego staruszka, podłączonego do kroplówki i respiratora, wyświetlane na wewnętrznej stronie przymkniętych powiek, a przedstawiające urywane kadry z dzieciństwa (dokładnie wakacje we szlacheckim dworku u babci). Pogodzony zimowy pejzaż "Unspoken" nie jest tak dobry jak samo "Winter" Tori Amos, ale ma przewagę - podobnie jak reszty tego materiału, nie da się go sklasyfikować stylistycznie. Zmysłowy, czujny melanż poskręcanych jazzowych bitów, egzotycznej w posmaku instrumentacji i sporej przestrzeni między poszczególnymi elementami - to znak firmowy Kierana Hebdena. Z wyjątkiem może finałowego "Slow Jam", zdradzającego przynależność do post-rockowej braci (niemal wyjęty z "Happiness" macierzystego Fridge albo nawet i z nieznanej sesji Tortoise), materiał ten nie ma bezpośredniego precedensu. Bije z niego mądrość, którą przyjdzie nam zrozumieć (?) dopiero w jesieni życia. 
(T-Mobile Music, 2011) 

There Is Love In You (2010, folktronica) !6.5

Hebden ma swój od razu rozpoznawalny styl: przytulny vibe, unikalną paletę barw i łatwość ich naturalnego zestawiania. Trudno go z kimś pomylić, gdy lepi z próbek wokalnych mantrę "There's love / In / You" w openerze. Wśród jego równiejszych albumów. 

Pink (2012, folktronica/microhouse) !6.8

New Energy (2017, folktronica)

od dawna czekam, aż Hebden znów nagra coś w duchu Rounds. chwilami New Energy to właśnie taki materiał – TYLE TYLKO (Szpakowski) że w jesiennym, a nie wiosennym klimacie. szanuję Kierana eksploracje tech/house'u czy "muzyki basowej", ale zaciszna, ambientowa folktronika to dlań chyba docelowa przystań.